Razem z Jacem Clary poszła do małego parku w którym prawie nie było ludzi.
-Cieszę się że ze mną tu przyszłaś.-Powiedział Jace
Clary uśmiechnęła się i odpowiedziała:
-Też się bardzo ciesze przynajmniej na chwilę odpocznę od codziennego zabiegania.
-Opowiedz mi coś o sobie o swoim życiu dzieciństwie.
Clary wiedziała o co chodziło Jaceowi nie wiedziała jak ma się wykręcić z tej trudnej odpowiedzi więc postanowiła nie mówić całej prawdy.
- To tak mieszkam sama z matką Jocelyn chodzę do szkoły, no wiesz takie rzeczy jakie robią normalne nastolatki. Mówiąc to starała się nie patrzeć Jaceowi w oczy.
-A co z Valentinem i z Jonathanem?.-Spytał z podejrzliwym wyrazem na twarzy Jace.
Teko już było za wiele musiała coś wymyślić i to szybko.
-Valentine kto to wo gule jest? I czemu tak się dopytujesz o moim życiu?-Teraz Clary głęboko patrzyła na oczy kolegi. Było w nich coś anielskiego świeciły się na kolor złoty.
Po kilku minutach ciszy z uśmieszkiem na twarzy odpowiedział:
-Wypytuje tylko te dziewczyny na których mi zależy.
Clary poczerwieniała nie wiedziała co ma powiedzieć. Chyba stłumiła podejrzenia Jeca.
Później rozmowa potoczyła się sama nie mogli przestać rozmawiać. Dopiero jak zobaczyli że wybiła ósma leniwym krokiem zaczęli iść do instytutu.
-Dziękuje ci za ten mile spełniony dzień.-Powiedziała Clary
-Nie to ja ci dziękuje.
Kiedy weszli czekał już na nich z osępiałą miną Jonathan.
Jak weszli do pokoju zaczęli rozmowę.
- Znalazłeś kielich ?-Spytała łagodnie Clary
-Oczywiście że tak , ale teraz nie o tym widziałem jak na niego patrzysz!
-Na kogo?
-Nie udawaj na Jaca!
-Patrze na niego normalnie!
Mówiąc to poczuła jakby wypierała się prawdy ale bała się reakcji Jonathana który i tak był już wściekły.
-Clary musimy się śpieszyć za nim zorientują się że kielicha nie ma.
Jonathan poprowadził ją do miejsca gdzie znajdował się kielich była to stara biblioteka.
Pośrodku stał kielich w gablocie.
-Jak my to otworzymy wszyscy usłyszą .
- Byś tego nie zbiła bo jak toś jest bardzo blisko tego lub nawet dotknie od razu włączany jest alarm, musisz narysować runę żeby otworzyć to bez żadnego wysiłku.
Clarissa wyjęła zręcznie stelle i zaczęła rysować. Znaki same w głowie zaczęły wiązać linie.
-Gotowe .-Powiedziała najciszej jak to możliwe.
Po chwili szkło zniknęło a kielich stał obok nich.
Clary ostrożnie schowała go do torby. Już zaczęli iść kiedy do pokoju wszedł Jace Izabelle i Alec
-Myśleliście że tak szybko wam pójdzie , Clarisso oddaj kielich a obiecuje nie stanie ci się krzywda.
W jego oczach malowało się niedowierzanie i zarazem wściekłość.
Clary cicho wydukała:
-Przepraszam,przepraszam.
On tylko na nią spojrzał
-Nie stanie jej się krzywda ponieważ jest ze mną.-Powiedział ze złością Jonathan po czym rzucił się na Jaca.
Clary nigdy nie widziała go w takim stanie jego oczy płonęły wydawał się znacznie sprawniejszy od przeciwników. Niemożliwe. Isabelle i Alecem rzucił jak lalkami z Jacem jeszcze walczył.
-To za Clary a to za...
Nie dokończył ponieważ Clary krzyknęła:
-Jonathan zostaw go wystarczy!
-Robię to tylko dla ciebie , to ścierwo powinno zginąć!
Szybko złapał Clary za rękę i wyskoczyli przez okno.
Byli już bezpieczni Clary pogrążona w rozmyśleniach myślała o Jasie i o Jonathanie o jego postawie musiała go o to spytać. Nawet nie zauważyła że nadal trzyma mocno Jonathana za rękę.
-Byłeś 100 razy lepszy od nich jak to zrobiłeś?-Spytała zdumiona
- To przez to że mam w sobie krew demona , to prawda jest na wpół demonem. Nasz ojciec robił na mnie eksperymenty i w wyniku nich jestem szybszy silniejszy od normalnych nocnych łowców , ty też posiadasz podobny dar. Myślisz że dlaczego tworzysz nowe runy?
-To straszne Valentine na nas eksperymentował!
- Na początku też tak twierdziłem ale później zauważyłem że zrobił to dla naszego dobra.
-Przynajmniej taką pamiątkę odziedziczymy po ojcu.-Mówiąc to cicho się zaśmiała.
Nagle ich ciała zetknęły się zaczęli się całować nie obchodziło ich to że są rodzeństwem miłości nie można się wypierać. Czuli własne bicia serc i oddechy nie czuli się tak nigdy, tak jakby na chwile znaleźli się w niebie i to była prawda.
Weszli do siedziby ojca nadal przytuleni nie obchodziło ich co powie o nich ojciec.
-Gratulacje moje dzieci jestem z was dumny!-Powiedział nieco szczęśliwy Valentine.
Clary podała ojcu kielich.
-Widzę że dużo sie wydarzyło w czasie waszej misji.-Rzucił spojrzenie na Jonathana i Clary.
-Miłość uskrzydla i sprawia że każdy z nas staje się Aniołem.-Powiedziała to Clary patrząc się uważnie na Jonathana.
Zauważyła w jego oczach radość.
-Dobrze mówisz tak samo miałem z Jocelyn.
Zapadła cisza.
Strony
poniedziałek, 28 marca 2016
sobota, 26 marca 2016
Podejrzani goście
Jace zapukał do drzwi dużego budynku z napisem :
Czarownik Magnus Bene
Drzwi otworzyły się.
-Witaj w czym mogę pomóc?
-Potrzebujemy informacji na temat pewnej osoby-Odpowiedział odważnie Jace
- Nie robię tego zazwyczaj dla nocnych łowców ale zrobię wyjątek.-Mówiąc do mrugnął do Aleca.
Alec się zarumienił Jace z uśmiechem na twarzy patrzył na towarzysza.
-A więc czego potrzebujecie ?
-Informacji na temat Clary Fray. Powiedziała Isabelle
- Jej prawdziwe nazwisko to Morgenstern jest córką Valentina i Jocelyn ,ale wątpię czy go znała lub nawet o nim wiedziała zginął razem z jej bratem Jonathanem.
-Bardzo dziwne bo do instytutu przyjechała z Jonathanem.
- Według plotek wcale nie zginęli i ktoś ich niby widział, ale to już sprawa do rozwiązania dla was więcej wam nie pomogę.
-Dziękujemy za pomoc Magnusie.-Tym razem odezwał się niepewnie Alec
*
Clary nadal leżała blisko Jonathana . Uświadomiła sobie że Jonathan się jej podoba.
-Clarisso musimy działać szybko niedługo ta cała banda dowie się kim jesteśmy i jakie są nasze zamiary. Czym prędzej muszę znaleźć w instytucie kielich , do wieczora powinienem zdążyć a ty staraj się w tym czasie odciągnąć ich od tego miejsca.
Clary tylko potrząsnęła głową.
W tym momencie wszedł do pokoju Jace
-Jak miło cie znowu widzieć -Zmusił się do tego gestu Jonathan. Jace krzywo się uśmiechnął.
-Chciałem was zaprosić na wspólny spacer.-Mówiąc to niedbale poprawiał swoje lśniące blond włosy. Clarissa pomyślała że jest równie przystojny jak jej brat.
-Ja chętnie pójdę.-Odpowiedziała szybko Clary
- A ty Jonathanie?
-Muszę załatwić jeszcze kilka spraw.
-To czekam na ciebie Clary na dole.
Jonathan szepnął Clary do ucha:
-Będę się niecierpliwił , w tym czasie znajdę kielich.
Czarownik Magnus Bene
Drzwi otworzyły się.
-Witaj w czym mogę pomóc?
-Potrzebujemy informacji na temat pewnej osoby-Odpowiedział odważnie Jace
- Nie robię tego zazwyczaj dla nocnych łowców ale zrobię wyjątek.-Mówiąc do mrugnął do Aleca.
Alec się zarumienił Jace z uśmiechem na twarzy patrzył na towarzysza.
-A więc czego potrzebujecie ?
-Informacji na temat Clary Fray. Powiedziała Isabelle
- Jej prawdziwe nazwisko to Morgenstern jest córką Valentina i Jocelyn ,ale wątpię czy go znała lub nawet o nim wiedziała zginął razem z jej bratem Jonathanem.
-Bardzo dziwne bo do instytutu przyjechała z Jonathanem.
- Według plotek wcale nie zginęli i ktoś ich niby widział, ale to już sprawa do rozwiązania dla was więcej wam nie pomogę.
-Dziękujemy za pomoc Magnusie.-Tym razem odezwał się niepewnie Alec
*
Clary nadal leżała blisko Jonathana . Uświadomiła sobie że Jonathan się jej podoba.
-Clarisso musimy działać szybko niedługo ta cała banda dowie się kim jesteśmy i jakie są nasze zamiary. Czym prędzej muszę znaleźć w instytucie kielich , do wieczora powinienem zdążyć a ty staraj się w tym czasie odciągnąć ich od tego miejsca.
Clary tylko potrząsnęła głową.
W tym momencie wszedł do pokoju Jace
-Jak miło cie znowu widzieć -Zmusił się do tego gestu Jonathan. Jace krzywo się uśmiechnął.
-Chciałem was zaprosić na wspólny spacer.-Mówiąc to niedbale poprawiał swoje lśniące blond włosy. Clarissa pomyślała że jest równie przystojny jak jej brat.
-Ja chętnie pójdę.-Odpowiedziała szybko Clary
- A ty Jonathanie?
-Muszę załatwić jeszcze kilka spraw.
-To czekam na ciebie Clary na dole.
Jonathan szepnął Clary do ucha:
-Będę się niecierpliwił , w tym czasie znajdę kielich.
piątek, 18 marca 2016
nowe życie
Jonathan wypowiedział słowa dzięki którym wszedł do instytutu. za drzwiami czekała na nich 3 młodych ludzi.
-Witajcie w instytucie, dawno nie mieliśmy gości nazywam się Jace a to moi przyjaciele Izabelle i Alec a wy kim jesteście ? Jace wyglądał jak anioł pomyślała Clary miał długie blond włosy smukłą sylwetkę i niebieskie oczy , jego chód wydawał się nieco arogancki.
-Nazywam się Jonathan a to moja siostra Clary jesteśmy podróżnikami z daleka przenocujemy tu na kilka nocy.-Odpowiedział z gracją brat.
Izabelle i Alec zaczęli szeptać coś między sobą Clary zauważyła że są bardzo podobni do siebie to samo spojrzenie i te gęste czarne włosy.
Jace cały czas przyglądał się Clary.
-No dobra , zaprowadzę was do waszych pokoi -Powiedział Jace i oparł się ścianę.
W pokoju było zimno i jakoś szaro. Clary cały czas myślała o swojej matce , Jonathanie i ojcu którego wcześniej nie znała. Zdała sobie sprawę że to już nigdy nie wróci. Z rozmyśleń rozbudziło ją pukanie to okna. Za oknem zobaczyła Simona.
- Co ty tutaj robisz nie powinieneś mnie śledzić! Warknęła
-Clary martwiłem się o ciebie że coś ci się stanie .
-Nic mi nie jest, ale dziękuje za troskę-Szybko dodała
-Kim był ten chłopak z którym szłaś? -Spytał Simon
-Simon.... Ja nie mogę...
Do pokoju wszedł Jonathan który usłyszał rozmowę.
-Nie twój interes kim jestem i lepiej stąd idź- Powiedział to groźnym tonem
Simon przesłał Clary zdziwione spojrzenie po czym poszedł.
-Dziękuje bez ciebie pewnie bym się wydała , wiesz jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego że mam brata-Ostatnie słowo Clary wypowiedziała bardzo cicho
-Drobiazg , pamiętaj zawsze jak będą cie wypytywać zmieniaj temat nie ufaj nikomu oprócz mnie i naszemu ojcu.-Odpowiedział jak zawsze niedbale Jonathan . Jego oczy się paliły od sierotka jego oczy nie przypominały niczym ludzkich były takie inne. Bez zastanowienia Jonathan przytulił siostrę a ta odwzajemniła jego gest . Czuła się tak jakby odzyskała to czego nigdy nie miała.
*
-Nie ufam im są jacyś dziwni-Powiedziała niemal krzycząc Izabelle.
-Bez przesady to zwykli nocni łowcy - Zaśmiał się Jace nie zmieniając aroganckiej postawy.
-Choć przyznam że coś nieludzkiego jest w Jonathanie tak jakby nie był człowiekiem tylko kimś innym-Dodał.
-No właśnie a może to słudzy Valentina , dostaliśmy wiadomość z Idrysu że powrócił -Powiedział Alec.
-To jest mało prawdopodobne ale na pewno czegoś szukają nie bez powodu akurat tu przyjechali - Powiedział już bardziej poważnym tonem Jace.
-Witajcie w instytucie, dawno nie mieliśmy gości nazywam się Jace a to moi przyjaciele Izabelle i Alec a wy kim jesteście ? Jace wyglądał jak anioł pomyślała Clary miał długie blond włosy smukłą sylwetkę i niebieskie oczy , jego chód wydawał się nieco arogancki.
-Nazywam się Jonathan a to moja siostra Clary jesteśmy podróżnikami z daleka przenocujemy tu na kilka nocy.-Odpowiedział z gracją brat.
Izabelle i Alec zaczęli szeptać coś między sobą Clary zauważyła że są bardzo podobni do siebie to samo spojrzenie i te gęste czarne włosy.
Jace cały czas przyglądał się Clary.
-No dobra , zaprowadzę was do waszych pokoi -Powiedział Jace i oparł się ścianę.
W pokoju było zimno i jakoś szaro. Clary cały czas myślała o swojej matce , Jonathanie i ojcu którego wcześniej nie znała. Zdała sobie sprawę że to już nigdy nie wróci. Z rozmyśleń rozbudziło ją pukanie to okna. Za oknem zobaczyła Simona.
- Co ty tutaj robisz nie powinieneś mnie śledzić! Warknęła
-Clary martwiłem się o ciebie że coś ci się stanie .
-Nic mi nie jest, ale dziękuje za troskę-Szybko dodała
-Kim był ten chłopak z którym szłaś? -Spytał Simon
-Simon.... Ja nie mogę...
Do pokoju wszedł Jonathan który usłyszał rozmowę.
-Nie twój interes kim jestem i lepiej stąd idź- Powiedział to groźnym tonem
Simon przesłał Clary zdziwione spojrzenie po czym poszedł.
-Dziękuje bez ciebie pewnie bym się wydała , wiesz jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego że mam brata-Ostatnie słowo Clary wypowiedziała bardzo cicho
-Drobiazg , pamiętaj zawsze jak będą cie wypytywać zmieniaj temat nie ufaj nikomu oprócz mnie i naszemu ojcu.-Odpowiedział jak zawsze niedbale Jonathan . Jego oczy się paliły od sierotka jego oczy nie przypominały niczym ludzkich były takie inne. Bez zastanowienia Jonathan przytulił siostrę a ta odwzajemniła jego gest . Czuła się tak jakby odzyskała to czego nigdy nie miała.
*
-Nie ufam im są jacyś dziwni-Powiedziała niemal krzycząc Izabelle.
-Bez przesady to zwykli nocni łowcy - Zaśmiał się Jace nie zmieniając aroganckiej postawy.
-Choć przyznam że coś nieludzkiego jest w Jonathanie tak jakby nie był człowiekiem tylko kimś innym-Dodał.
-No właśnie a może to słudzy Valentina , dostaliśmy wiadomość z Idrysu że powrócił -Powiedział Alec.
-To jest mało prawdopodobne ale na pewno czegoś szukają nie bez powodu akurat tu przyjechali - Powiedział już bardziej poważnym tonem Jace.
wtorek, 8 marca 2016
Plan
Jonathan zaprowadził Clary to dużego ciemnego pomieszczenia które miało być salą treningową, cały budynek był stary ,dużo pajęczyn gdzie nie gdzie nie wypaliły się jeszcze żarówki. Jonathan nie mógł nic poradzić na to że myślał o Clary nigdy do nikogo tego nie czuł .
-Ale przecież to moja siostra!-Kłócił się z myślami chłopak.
Clary zauważyła że Jonathan cały czas się na nią patrzył.
Nagle do pomieszczenia wszedł Valentine.
-Clary przytulne miejsce nie praw darz ? - Valentine powiedział cicho pod nosem
-Łap to jest podstawowa rzecz każdego Neflim Stella.
Kiedy Clary złapała do ręki przedmiot poczuła ciepło które
sprawiło że czuła się raźniej.
-Narysuj jakąś runę!
-Ale nie znam żadnych run. -Powiedziała cicho Clary.
-Znasz! musisz wejść w głąb siebie Clarisso . -Odpowiedział stanowczo Valentine
Jonathan z ojcem zaczęli uważnie przyglądać się Clary.
Pomyślała o matce i o tym jak bardzo by chciała przy niej być
i ją chronić powiedziała w myślach:
-Narysuję runę ochrony!
Zaczęła rysować, obrazy same nachodziły jej do głowy
dotyk Stelli był przyjemny na początku mrowiący ale później czuła tylko ciepło emitujące od niego.
-Gotowe
Jonathan skrzywił się ponieważ nie widział nigdy takiej runy.
-Przecież taka runa nie istnieje! Zawołał ze zdumienia
-Clary posiada dar tworzenia nowych run . -Powiedział zadowolony Valentine.
-Żeby wykonać waszą misje potrzebujecie broni ,schowajcie ją tak żeby nikt jej nie zobaczył!
-A co właściwie mamy zrobić? spytała się Clary
- Macie zdobyć dla mnie Kielich Anioła Jonathan wie jak wygląda i najważniejsze nie mówcie prawdziwych zamiarów waszej podróży.
Valentine podał zręcznie dwa noże serafickie które lśniły w blasku księżyca
-A co z Jocelyn ojcze?
-Zostanie Wybudzona po waszej misji. Zamierzam odbudować
krąg.
- Jonathanie pojedźcie z Clary do instytutu.
-Ze mną nic jej się nie stanie!
Clary popatrzała na Jonathana i zobaczyła jaki jest naprawdę pod stanowczą maską miły, opiekuńczy .
Stanęli przed instytutem. Clary czuła że ktoś ich śledzi.
Nowy dom
Luke szybko przyjechał do miejsca gdzie Clary była umówiona z Simonem.
-Simon! Gdzie jest Clary?
-Podobno pan wysłał jej esemesa i pojechała sprawdzić co się stało.
-Do jasnej cholery!-Pomyślał zdenerwowany Luke.
-Dziękuje Simonie-Powiedział i szybko wyszedł.
Był już w domu Clary.
Wydzwaniał do niej ale miała wyłączony telefon.
Zadzwonił do Jocelyn i usłyszał brzęczenie w kuchni!
Szybko wziął komórkę i odczytał esemesa.
-Musze się udać na East River-Powtarzał
Znowu Valentine okazał się sprytniejszy! Ale gdzie Jocelyn? *
Clary nie mogła złapać oddechu.
-Przecież nie mam brata! A ojciec zmarł jak miałam 2 lata.
-Clarisso nie bądź głupia nie domyślałaś się że twoja matka kłamie? Nie znałaś imienia ,nazwiska swojego Ojca nie pokazywała ci żadnej ilustracji?
Clary miała ochotę wykrzyczeć się na cały głos wszystko co słyszała dotąd nie było prawdą? Zamierzała coś powiedzieć ale Valentine zaczął dalej mówić
-Pewnie zastanawiasz się co jest z Jocelyn? Nie martw się dam jej odtrutkę jeżeli się do mnie przyłączysz Nocny Łowco?
Jonathan słuchał całej rozmowy uważne
-Kto to jest Nocny Łowca!
-Nie dziwię się że tego też nie wiesz moja żona a twoja matka była dobra w ukrywaniu różnych rzeczy razem ze mną była nocnym łowcą czyli pół aniołami które walczyły z demonami, również ty posiadasz ten dar, dziedziczy się to z ojca na córkę ! Stworzyłem Niezwyciężony Krąg , niestety ludzie zdradzili mnie łącznie z twoją matką. Wyjechałem na treningi razem z Jonathanem a potem już nigdy nie wróciłem, Jocelyn myślała że nie żyje. Więcej dowiesz się w swoim czasie.
Patrzyła z niedowierzaniem na Valentine ale pomyślała że nie może kłamać widziała tyle podobieństw między nimi.
-Zgoda ojcze -Powiedziała Clary
-Doskonale! -Oczy Valentine zabłyszczały ale zanim coś zrobimy musisz odbyć trening Jonathan cię zaprowadzi czekajcie na mnie ja mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
**
Clary z Jonathanem szli obok siebie bez słowa.
Clary spojrzała się na jego wielkie czarne oczy były bez
wyrazu i pozbawione uczuć. Wreszcie Clary odważyła się coś powiedzieć:
-To nie możliwe tak szybko to się wydarzyło-Starając się utrzymać miły wyraz twarzy.
-Ojciec przygotowywał mnie do tego od dziecka, że pójdziemy po siostrę więc nie zdziwiłem się że jesteś nią, Matki nie pamiętam opuściłem dom rodzinny jak miałem kilka miesięcy-Odparł spokojnym tonem.
Wydawał się jak młodsza kopia Valentina.
- Już jesteśmy blisko.
Przez dalszą drogę nic do siebie nie powiedzieli tylko patrzyli się głęboko w swoje oczy.
***
-Co za miłe spotkanie Lucianie ! Kupę lat!
-Nie przyszedłem tu żeby z tobą rozmawiać gdzie jest Clary i
Jocelyn?!
-Tylko się nie zdenerwuj wilkołaku! Clary i Jocelyn są tam gdzie będzie im dobrze! -Powiedział drwiącym tonem Valentine po czym zniknął.
-Simon! Gdzie jest Clary?
-Podobno pan wysłał jej esemesa i pojechała sprawdzić co się stało.
-Do jasnej cholery!-Pomyślał zdenerwowany Luke.
-Dziękuje Simonie-Powiedział i szybko wyszedł.
Był już w domu Clary.
Wydzwaniał do niej ale miała wyłączony telefon.
Zadzwonił do Jocelyn i usłyszał brzęczenie w kuchni!
Szybko wziął komórkę i odczytał esemesa.
-Musze się udać na East River-Powtarzał
Znowu Valentine okazał się sprytniejszy! Ale gdzie Jocelyn? *
Clary nie mogła złapać oddechu.
-Przecież nie mam brata! A ojciec zmarł jak miałam 2 lata.
-Clarisso nie bądź głupia nie domyślałaś się że twoja matka kłamie? Nie znałaś imienia ,nazwiska swojego Ojca nie pokazywała ci żadnej ilustracji?
Clary miała ochotę wykrzyczeć się na cały głos wszystko co słyszała dotąd nie było prawdą? Zamierzała coś powiedzieć ale Valentine zaczął dalej mówić
-Pewnie zastanawiasz się co jest z Jocelyn? Nie martw się dam jej odtrutkę jeżeli się do mnie przyłączysz Nocny Łowco?
Jonathan słuchał całej rozmowy uważne
-Kto to jest Nocny Łowca!
-Nie dziwię się że tego też nie wiesz moja żona a twoja matka była dobra w ukrywaniu różnych rzeczy razem ze mną była nocnym łowcą czyli pół aniołami które walczyły z demonami, również ty posiadasz ten dar, dziedziczy się to z ojca na córkę ! Stworzyłem Niezwyciężony Krąg , niestety ludzie zdradzili mnie łącznie z twoją matką. Wyjechałem na treningi razem z Jonathanem a potem już nigdy nie wróciłem, Jocelyn myślała że nie żyje. Więcej dowiesz się w swoim czasie.
Patrzyła z niedowierzaniem na Valentine ale pomyślała że nie może kłamać widziała tyle podobieństw między nimi.
-Zgoda ojcze -Powiedziała Clary
-Doskonale! -Oczy Valentine zabłyszczały ale zanim coś zrobimy musisz odbyć trening Jonathan cię zaprowadzi czekajcie na mnie ja mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
**
Clary z Jonathanem szli obok siebie bez słowa.
Clary spojrzała się na jego wielkie czarne oczy były bez
wyrazu i pozbawione uczuć. Wreszcie Clary odważyła się coś powiedzieć:
-To nie możliwe tak szybko to się wydarzyło-Starając się utrzymać miły wyraz twarzy.
-Ojciec przygotowywał mnie do tego od dziecka, że pójdziemy po siostrę więc nie zdziwiłem się że jesteś nią, Matki nie pamiętam opuściłem dom rodzinny jak miałem kilka miesięcy-Odparł spokojnym tonem.
Wydawał się jak młodsza kopia Valentina.
- Już jesteśmy blisko.
Przez dalszą drogę nic do siebie nie powiedzieli tylko patrzyli się głęboko w swoje oczy.
***
-Co za miłe spotkanie Lucianie ! Kupę lat!
-Nie przyszedłem tu żeby z tobą rozmawiać gdzie jest Clary i
Jocelyn?!
-Tylko się nie zdenerwuj wilkołaku! Clary i Jocelyn są tam gdzie będzie im dobrze! -Powiedział drwiącym tonem Valentine po czym zniknął.
poniedziałek, 7 marca 2016
Droga Ojca
Clary z Simonem w tym samym czasie była w centrum handlowym.
-Czasami zastanawiam się czemu moja matka tak rzadko mówi o moim ojcu właściwie nic o nim nie wiem tylko tyle że umarł jak miałam 2 lata żadnego zdjęcia nic! -Westchnęła Clary
-Czasami tak to jest że ludzie chcą zapomnieć o danej osobie żeby nie mięć więcej wspomnień zaczynają nowy etap życia , może tak właśnie jest z twoją mamą?
Rozmowę przerwał im esemes.
-To Luke ciekawe co się stało?
NIE PRZYJEŻDŻAJ DO DOMU CZEKAJ NA MNIE ZOSTAŃ Z SIMONEM!
-Dziwne.
-Coś się stało Clary? zbladłaś.
-Dostałam esemesa od Luka żebym nie przyjeżdżała do domu bo coś się stało ale ja muszę tam pojechać martwię się !
-Może pojechać z tobą w dwoje zawsze raźniej?
-Nie sama to załatwię ale od razu do ciebie zadzwonię i powiem co się stało.
Weszła na klatkę schodową ostrożnie przekręcając klamkę od drzwi do domu w kuchni był straszny dym który dusił Clary i zarazem usypiał
-Mamo! Mamo! Gdzie jesteś?-Nikt nie odpowiadał.
Jocelyn nigdzie nie było ani śladu zobaczyła tylko komórkę z napisem
Wiedziałem że przyjdziesz masz to we krwi! Spotkajmy się na East River czekam.
W umyśle Clary rozbrzmiewał napis MASZ TO WE KRWI! Nie wiedziała co to ma znaczyć czy jakiś żart czy co?
Podenerwowana wyszła z domu kierując się na East River.
W oddali zobaczyła 2 postacie zbliżające się ku niej .
Pierwsza postać to był wysoki mężczyzna lat około 40 jego oczy były przenikliwe a włosy białe .Przez chwilę nie mogła w to uwierzyć ale był bardzo podobny do niej . Drugi mężczyzna wyglądał bardziej na chłopaka w jej wieku lecz był bardzo podobny do dorosłego faceta, pomyślała że jest jego synem .
-Nazywasz się Clary? -Krzywo uśmiechnął się wysoki mężczyzna
-Tak! Co zrobiliście z moją mamą! Zostawcie ją-Krzyknęła
-Spokojnie Clarisso już niedługo nie będziesz miała takiego tonu.
-O co ci chodzi?
-Mów mi Valentine, a inaczej ojcze a to jest twój brat Jonathan .
Clary drgnęła przecież nie ma ojca!
Spokojne spojrzenie Valentina spłynęło po niej z ciarkami .
-Czasami zastanawiam się czemu moja matka tak rzadko mówi o moim ojcu właściwie nic o nim nie wiem tylko tyle że umarł jak miałam 2 lata żadnego zdjęcia nic! -Westchnęła Clary
-Czasami tak to jest że ludzie chcą zapomnieć o danej osobie żeby nie mięć więcej wspomnień zaczynają nowy etap życia , może tak właśnie jest z twoją mamą?
Rozmowę przerwał im esemes.
-To Luke ciekawe co się stało?
NIE PRZYJEŻDŻAJ DO DOMU CZEKAJ NA MNIE ZOSTAŃ Z SIMONEM!
-Dziwne.
-Coś się stało Clary? zbladłaś.
-Dostałam esemesa od Luka żebym nie przyjeżdżała do domu bo coś się stało ale ja muszę tam pojechać martwię się !
-Może pojechać z tobą w dwoje zawsze raźniej?
-Nie sama to załatwię ale od razu do ciebie zadzwonię i powiem co się stało.
Weszła na klatkę schodową ostrożnie przekręcając klamkę od drzwi do domu w kuchni był straszny dym który dusił Clary i zarazem usypiał
-Mamo! Mamo! Gdzie jesteś?-Nikt nie odpowiadał.
Jocelyn nigdzie nie było ani śladu zobaczyła tylko komórkę z napisem
Wiedziałem że przyjdziesz masz to we krwi! Spotkajmy się na East River czekam.
W umyśle Clary rozbrzmiewał napis MASZ TO WE KRWI! Nie wiedziała co to ma znaczyć czy jakiś żart czy co?
Podenerwowana wyszła z domu kierując się na East River.
W oddali zobaczyła 2 postacie zbliżające się ku niej .
Pierwsza postać to był wysoki mężczyzna lat około 40 jego oczy były przenikliwe a włosy białe .Przez chwilę nie mogła w to uwierzyć ale był bardzo podobny do niej . Drugi mężczyzna wyglądał bardziej na chłopaka w jej wieku lecz był bardzo podobny do dorosłego faceta, pomyślała że jest jego synem .
-Nazywasz się Clary? -Krzywo uśmiechnął się wysoki mężczyzna
-Tak! Co zrobiliście z moją mamą! Zostawcie ją-Krzyknęła
-Spokojnie Clarisso już niedługo nie będziesz miała takiego tonu.
-O co ci chodzi?
-Mów mi Valentine, a inaczej ojcze a to jest twój brat Jonathan .
Clary drgnęła przecież nie ma ojca!
Spokojne spojrzenie Valentina spłynęło po niej z ciarkami .
Wprowadzenie
Z oddali było słychać nerwową rozmowę pewnej kobiety o imieniu Jocelyn.
-Nie możemy zostawić tej sprawy Valentine wrócił nie mogę pozwolić żeby mojej córce coś się stało -Krzyczała do słuchawki zdenerwowana kobieta.
-Bez Obaw jak najszybciej wrócę do domu i zadzwonię do Clary żeby poczekała na mnie ja podjadę pod nią.
Słuchawka gwałtownie rozłączyła się.
-Jocelyn! Jocelyn! -Powtarzał z rozpaczą Luke.
Co by się stało gdyby?
Całą książkę Dary Anioła Przewrócimy do góry nogami!
I to dosłownie !
CO by się stało gdyby Clary nie była takim nocnym łowcą jaką znaliśmy ją dotychczas jeżeli by była wierna swojemu ojcu i bracie Jonathanie ? gdyby Valentine nie zginął? to wszystko zostanie przedstawione w tym opowiadaniu nie martwcie się wątki romantyczne też będą!
Zapraszam do czytania Autorka :)
I to dosłownie !
CO by się stało gdyby Clary nie była takim nocnym łowcą jaką znaliśmy ją dotychczas jeżeli by była wierna swojemu ojcu i bracie Jonathanie ? gdyby Valentine nie zginął? to wszystko zostanie przedstawione w tym opowiadaniu nie martwcie się wątki romantyczne też będą!
Zapraszam do czytania Autorka :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)