Luke szybko przyjechał do miejsca gdzie Clary była umówiona z Simonem.
-Simon! Gdzie jest Clary?
-Podobno pan wysłał jej esemesa i pojechała sprawdzić co się stało.
-Do jasnej cholery!-Pomyślał zdenerwowany Luke.
-Dziękuje Simonie-Powiedział i szybko wyszedł.
Był już w domu Clary.
Wydzwaniał do niej ale miała wyłączony telefon.
Zadzwonił do Jocelyn i usłyszał brzęczenie w kuchni!
Szybko wziął komórkę i odczytał esemesa.
-Musze się udać na East River-Powtarzał
Znowu Valentine okazał się sprytniejszy! Ale gdzie Jocelyn? *
Clary nie mogła złapać oddechu.
-Przecież nie mam brata! A ojciec zmarł jak miałam 2 lata.
-Clarisso nie bądź głupia nie domyślałaś się że twoja matka kłamie? Nie znałaś imienia ,nazwiska swojego Ojca nie pokazywała ci żadnej ilustracji?
Clary miała ochotę wykrzyczeć się na cały głos wszystko co słyszała dotąd nie było prawdą? Zamierzała coś powiedzieć ale Valentine zaczął dalej mówić
-Pewnie zastanawiasz się co jest z Jocelyn? Nie martw się dam jej odtrutkę jeżeli się do mnie przyłączysz Nocny Łowco?
Jonathan słuchał całej rozmowy uważne
-Kto to jest Nocny Łowca!
-Nie dziwię się że tego też nie wiesz moja żona a twoja matka była dobra w ukrywaniu różnych rzeczy razem ze mną była nocnym łowcą czyli pół aniołami które walczyły z demonami, również ty posiadasz ten dar, dziedziczy się to z ojca na córkę ! Stworzyłem Niezwyciężony Krąg , niestety ludzie zdradzili mnie łącznie z twoją matką. Wyjechałem na treningi razem z Jonathanem a potem już nigdy nie wróciłem, Jocelyn myślała że nie żyje. Więcej dowiesz się w swoim czasie.
Patrzyła z niedowierzaniem na Valentine ale pomyślała że nie może kłamać widziała tyle podobieństw między nimi.
-Zgoda ojcze -Powiedziała Clary
-Doskonale! -Oczy Valentine zabłyszczały ale zanim coś zrobimy musisz odbyć trening Jonathan cię zaprowadzi czekajcie na mnie ja mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
**
Clary z Jonathanem szli obok siebie bez słowa.
Clary spojrzała się na jego wielkie czarne oczy były bez
wyrazu i pozbawione uczuć. Wreszcie Clary odważyła się coś powiedzieć:
-To nie możliwe tak szybko to się wydarzyło-Starając się utrzymać miły wyraz twarzy.
-Ojciec przygotowywał mnie do tego od dziecka, że pójdziemy po siostrę więc nie zdziwiłem się że jesteś nią, Matki nie pamiętam opuściłem dom rodzinny jak miałem kilka miesięcy-Odparł spokojnym tonem.
Wydawał się jak młodsza kopia Valentina.
- Już jesteśmy blisko.
Przez dalszą drogę nic do siebie nie powiedzieli tylko patrzyli się głęboko w swoje oczy.
***
-Co za miłe spotkanie Lucianie ! Kupę lat!
-Nie przyszedłem tu żeby z tobą rozmawiać gdzie jest Clary i
Jocelyn?!
-Tylko się nie zdenerwuj wilkołaku! Clary i Jocelyn są tam gdzie będzie im dobrze! -Powiedział drwiącym tonem Valentine po czym zniknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz